Indie Rock & Stuff

Latia · Wysłany: Śro 20:34, 07 Mar 2012 Temat postu: Open'er 2012

cześć,
przyszłam, żeby powiedzieć, że w tym roku kocham pana ziółkowskiego.

Chidori · Wysłany: Śro 22:49, 07 Mar 2012 Temat postu:

Dalej nie wierzę, że będzie The Kills <3

bouleau · Wysłany: Czw 12:08, 08 Mar 2012 Temat postu:

Holly Golightly · Wysłany: Czw 17:51, 08 Mar 2012 Temat postu:

Ee.. aktualnie nie wiem, co powiedzieć.

czołgaj się · Wysłany: Sob 14:01, 10 Mar 2012 Temat postu:

aktualnie jestem zły bo wygląda na to że trzeba będzie zbierać kasę.

City Girl

Byłam! I spełniłam swe nastoletnie marzenia usłyszenia na żywo Franz Ferdinand!
I The Kills i Bloc Party i w ogóle!
Ach a kilka lat temu ile stron było tu rozpisanych o Openerze...

kurczakk · Dołączył: 28 Paź 2011 Posty: 6 Przeczytał: 0 tematów

BYŁEM! I nie żałuję, jedno z moich marzeń zostało spełnione Very Happy

Zwłaszcza koncert Franz Ferdinand. Według mnie najlepsze koncerty to: wspomniany Franz, The Ting Tings, Bon Iver, The Kills, Friendly Fires. Zawiodłem się na The xx - krótki koncert, równo godzinka co do minuty. Justice podobało mi się, choć mnie nie powalili - liczyłem (chyba niesłusznie), że rozniosą całę lotnisko w pył (no może przesadzam, ale że będzie grubo).Zbieram już pieniądze na następnego Opka Smile

Madristas

Śmieszą mnie zawsze te psajkofanki zespołów typu Justice, gdzie owe dziewczyny jadą głównie cały festiwal 'bo będzie Justice', a skoro 'będzie Justice' to będzie też 'rozpierdol' i 'wixa', cała historia wixowania oczywiście kończy się po 10minutach, ponieważ ktoś Justicke odważył się dotknąć, ludzie się pocą i w ogóle :<

Franz Ferdinand bardzo mi przypominał zeszłoroczny koncert The Strokes, oba były bardzo fajne, ale byłyby jeszcze lepsze, gdyby nie trzeba było przez cały koncert przenosić ludzkiego mięsa, rozumiem raz sobie skoczyć na fale, spoko, ale jak już 3raz przenoszę kolesia dość sporych gabarytów, to trochę się już tego odechciewa. Psuje to mocno odbiór całego koncertu, bo uwaga zamiast na scene musi być kierowana na to by nie oberwać butem w łepetynke ;]

Bloc Party (czyli zespół który był moim numerem jeden na tym festiwalu) przegrał jednak z Bon Iver, wpłyneły na to dwie rzeczy: godzina koncertu (BP 20:00, BI 22:00) i setlisty. Ah, ileż ja bym dał, żeby Kele i spółka zagrali te wszystkie piosenki, które grali poprzednio na Openerze, a których teraz zabrakło..

Strasznie się wynudziłem na The xx i The Kills. Pozytywnym zaskoczeniem za to było Friendly Fires, spodziewałem się ciekawego koncertu, ale ten był zdecydowanie powyżej moich oczekiwań.

New Order powinno się zakazać grania piosenek Joy Division, niby na koncercie było wszystko ok, ale potem, gdy się już z całkowicie trzeźwą głową wspomniało grane przez nich Joy Divisinowe piosenki, to wychodziła trochę profanacja.