Indie Rock & Stuff

Gringo

"Sandinista" przede wszystkim niemiłosiernie się dłuży. Jakby wywalić z niej jakieś 2/3 kawałków i zostawić same perełki, to mielibyśmy zajebisty, 40-minutowy album, nad którym nikt by się nie pastwił.

I zgadzam się z Ciumokiem - "Give'em enough rope" to świetny, ale bardzo niedoceniony album. Przy okazji, ostatnio płyty The Clash pojawiły się w sklepie nie dla idiotów w cenach po 19,99 zł, co pozwala przypuszczać, że wkrótce otrzymamy te same płyty jako wypasione reedycje z bonusowymi albumami, niepublikowanymi kawałkami etc za 70 zł. Tak już było z The Cure i Joy Division. Ja korzystam z okazji i biorę te po dwie dychy.

Pan Karol

Wcale się nie dłuży. Dubuje, tworzy atmosferę.

Robert123 · Dołączył: 21 Maj 2009 Posty: 10 Przeczytał: 0 tematów

Sandinista zawiera tyle wątków muzycznych, klimatów, że raczej daleki jest od monotonii i zależy od słuchacza, które rzeczy akurat jemu najbardziej przypadną do gustu.
Album jest długi (oryginalnie trzypłytowy), to prawda, zawiera mnóstwo kawałków, ale kto powiedział że trzeba go słuchać za każdym razem od początku do końca. Dawkować można z przerwami Smile

Gość

Klasyka pod każdym względem