Indie Rock & Stuff

Lady

Ja chyba jestem jakaś niedzisiejsza, bo nie wiem, co w nich takiego wspaniałego.

sHavo

Choćby to, że tak genialną płytę nagrali i wydali własnym nakładem kosztem... nie mogli więc liczyć na jakiegoś Timbalanda, a melodie maja przeciez świetne

mrtchn

Choćby to, że tak fajna płytę nagrali i wydali własnym nakładem kosztem... nie mogli więc liczyć na jakiegoś Timbalanda, a melodie maja przeciez świetne

jarząb

fajna muzyka
takie określenie pasuje najlepiej

sHavo

Przymiotnik genialna jest może troche wyolbrzymiony, ale co za różnica skoro tak świetnie się tego słucha ??

jarząb

dzis w liscie osobistej poleciala duża część nowej plyty. brzmi niezle, troche mniej jęcząco (choć ja te jęki lubie Smile

), melodyjnie, pewnie na dniach ściagne i przeslucham.

jagódka

no wuaśnie słucham ich w trójce. takie sobie nie wiadomo co.

Ciumok

Ściągnąłem dwa tygodnie temu chyba, i jest to jedna z gorszych płyt jakie słyszałem (tzn. z takich co miałem nadzieję, że będzie to coś ciekawego)...

jarząb

grają trudną muzykę, nie mozna sie od razu zniechęcać.

Kul

Trudną? Z takimi skocznymi melodiami? Mi zaskoczyło za pierwszym razem. Niektórym malkontentom po prostu nie pasuje wokal

jarząb

no dobra. trudną przez wokal Wink

mi tez szybko zaskoczylo. od razu mi sie spodobal 'heavy metal'

czołgaj się

bo to trzeba mieć nastrój. chandrę, czuć swoją słabość wobec wielkości świata, albo coś w tym stylu. zresztą, mi się już teraz podoba zawsze. ale nie mogłem uwierzyć, że koleś ma naprawdę taki głos, dopóki nie zobaczyłem ich w youtube.

Marquee Moon

O, to jest to. Czołgaj zajebiście to ujął. Faktycznie, jedyne, co może utrudniać odbiór to wokal. Z tymże ja akurat uwielbiam zmanierowane zawodzenie. Takie Verlaine'owsko-Byrnowskie klimaty bardzo mi leżą i właśnie tym mnie zachwycili przede wszystkim. No i duży plus za pochodzenie. Nowojorskiemu podziemiu naprawdę trudno się oprzeć. Ciekawa jestem nowej płyty.

twilite kid · fun blame monster Dołączył: 06 Mar 2006 Posty: 1594 Przeczytał: 0 tematów

Nowa płyta nie zawodzi, tyle mogę na razie napisać. Pojawiają się takie lo-fi'owe trzaski niczym z Neutral Milk Hotel (np. w pierwszym, znakomitym 'Some Loud Thunder'). taki efekt przegrywania z kasety spodoba się chyba tylko mnie:> nikt inny tego nie kupi, bo każdy musi mieć jakieś uzasadnienie, a tego celowego 'zepsucia' piosenki nie da się uzasadnić.

czołgaj się

oj, już nie przesadzaj z tym swoim poziomem koneserstwa.