Indie Rock & Stuff

matinee

Po pooglądaniu dokumentu na Planet nie mogę się oderwać od słuchania Dark Side Of The Moon. Kiedy tak opowiadali o tworzeniu, zdobywaniu, nagrywaniu poszczególnych dzwięków w utworach uświadomiłam sobie, że rzeczywiście jest ich tam AŻ tak dużo Laughing

Chyba nie mam zbyt dobrego słuchu, skoro do tej pory wyłapywałam może 1/5 z nich;)

Przy Time system nerwowy mi wysiada. W tym najbardziej 'podniosłym' momencie:
And you run, and you run to catch up with the sun, but it's sinking
Racing around to come up behind you again
The sun is the same in a relative way, but you're older
Shorter of breath and one day closer to death

godfather

ostatnio tez troche sluchalem the dark side of the moon.
ta plyta jest genialna. ale nigdy, przenigdy nie przebije tego, co panowie zrobili na the wall.

so ya thought ya might like to go to the show?

no ciary, ciary.

PINK

dokładnie, the wall to zdecydowanie najlepszy album floydów. Ja stawiam jeszcze animals ponad dark side... i czasami final cut.

Run to the bedroom,
In the suitcase on the left,
Youll find my favorite axe.
Dont look so frightened,
This is just a passing phase,
One of my bad days.
[/i]

godfather

animals jak na mnie torche za geste, za ciezkie jest... z kolei the dark side of the moon zabija, jakby to powiedziec...nie piosenkowatoscia, choc zapamietywalnoscia, nie wiem czy wyrazam sie jasno;) po prostu kazdy utwor z osobna jes wielkim hymnem

godfather · Wysłany: Nie 9:39, 02 Mar 2008 Temat postu:

Renegade · Wysłany: Nie 10:18, 02 Mar 2008 Temat postu:

Dokładnie. "Dark Side Of The Moon" - genialny album, ale i tak nie przebije "The Wall". Smile

godfather · Wysłany: Nie 10:23, 02 Mar 2008 Temat postu:

my man!

Renegade · Wysłany: Nie 10:28, 02 Mar 2008 Temat postu:

Johnny99 · Wysłany: Nie 11:36, 02 Mar 2008 Temat postu:

Dla mnie Dark Side, The Wall i Wish You Were Here to taka " wielka trójka ", i w sumie trudno mi zestawiać w jej obrębie jakieś rankingi. Natomiast moim zdaniem Animals zdecydowanie od " podium " odstaje, i dla mnie takie historie jak np. 10/10 na Pitchforku, czy w ogóle estyma, z jaką środowisko, ogólnie rzecz ujmując, indie odnosi się do tej płyty, to zjawiska bardzo dziwne ( i mam podejrzenia, czy nie chodzi tu po prostu o przyjęcie typowej postawy: " wszyscy gloryfikują Dark Side, WYWH i The Wall, więc my musimy być INNI, i będziemy gloryfikować Animals " Razz

)

sHavo · Wysłany: Nie 11:46, 02 Mar 2008 Temat postu:

Jak my byśmy chcieli być tak inni to weźmy się za gloryfikacje debiutu, choć on w sumie już dość kultowy i tak jest.

godfather · Wysłany: Nie 11:49, 02 Mar 2008 Temat postu:

co rozumiesz przez 'my'?

the piper at the gates of dawn jest bardzo dobre, ale [jak dla mnie] nie mozna sluchac tego sluchac pojedynczymi utworami, tylko cala plyte na jeden raz. warto dac sie wcaiganc w te dzwieki, slychac dokladnie, ze syd nie byl normalny, za to byl artysta. ta muzyka nie jest perfekcyjna, idealna, genialna ale na pewno jest... inspirujaca, o.

Johnny99 · Wysłany: Nie 15:06, 02 Mar 2008 Temat postu:

x · Wysłany: Nie 15:45, 02 Mar 2008 Temat postu:

i tak obscured by clouds jest najlepsze ; ) nie wspominajac o wielkość ASOTS

sHavo · Wysłany: Nie 15:47, 02 Mar 2008 Temat postu:

Pod terminem "my" rozumiem biorących udział w tej dyskusji, czyli odnosząc się do odpowiedzi Johnny'ego swoiste środowisko indie (dobra, indi srindi, ale czegoś używac trzeba).

sune_rose

widział ktoś to?

http://www.youtube.com/watch?v=8-bMZ_clS4M

Oglądałem ostatnio o 4 nad ranem i zrobiło spore wrażenie, niezła synchronizacja, szczególnie przy motywie z tornadem