Forum Indie Rock & Stuff Strona Główna Indie Rock & Stuff
towarzystwo wzajemnej adoracji pod przykrywką forum ambitnej muzyki popularnej
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Bruce Springsteen
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Indie Rock & Stuff Strona Główna -> America, America
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tristan
bridegroom of the Goddess


Dołączył: 22 Paź 2005
Posty: 2955
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: je n'ai jamais eu d'adresse

PostWysłany: Śro 0:56, 11 Lut 2009    Temat postu:

moim zdaniem i jednym, i drugim niczego nie brakuje... ale tak się składa, że urodziłem się po tej, a nie innej stronie Atlantyku
marzyłem, żeby mieć wśród przodków napoleońskiego żołnierza (mógłby być nawet taki wracający spod Moskwy), ale zamiast tego mam łódzką Żydówkę, która za posag kupiła sobie męża goja i wejście na warszawskie salony
jesteśmy tym, czym jesteśmy
możemy sobie z zazdrością patrzeć na amerykański sukces, wiedząc jednak dobrze, że gdyby u nas mogło się to udać, ludzie nie wsiadaliby na statek do Ameryki



mecenat od zawsze był i jest potrzebny, a mecenasem jest ten, kto ma pieniądze - władca, papież czy biznesmen, co za różnica? ten, kto płaci, stawia warunki
trzeba znaleźć takiego mecenasa, który zapewni maksimum niezależności
i bardzo przy tym uważać, żeby nie skończyć jak Owidiusz Wink


Ostatnio zmieniony przez Tristan dnia Śro 0:57, 11 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady
amoureuse de Paname


Dołączył: 02 Paź 2005
Posty: 14176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Paname

PostWysłany: Śro 9:47, 11 Lut 2009    Temat postu:

Przypomina mi się skecz Pythonów o Michale Aniele i papieżu. Malarz w imię wolności artystycznej namalował trzech Chrystusów zamiast jednego, a papież się o to burzył. Więc Michał Anioł nazwał go pierdolonym faszystą. Na to papież:
- Może nie znam się na sztuce, ale wiem co lubię!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Johnny99
Killamangiro


Dołączył: 22 Sie 2007
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 10:01, 11 Lut 2009    Temat postu:

Cytat:
Bo jest zdolny i ma coś ciekawego do powiedzenia, i niekoniecznie będzie to kolejna komedia romantyczna z seksowną obsadą, która sprzeda się jak świeże bułeczki.


Ale ja się poważnie zapytałem.

Cytat:
Nie wiadomo dlaczego uważa się u nas, że państwo powinno dotować projekty 'misyjne'


Na tej samej zasadzie można powiedzieć, że nie wiadomo dlaczego na Zachodzie uważa się, że państwo powinno dotować projekty niszowe, z którymi i tak większość społeczeństwa nie chce mieć nic do czynienia, a przecież państwo winno się zajmować większością, a nie garstką koneserów. Nie rozumiem zresztą - czyż " niszowość " nie jest uważana za zaletę ? To, co " niszowe " uchodzi za ambitne, niepoprawne, łamiące schematy, kontrowersyjne, wyznaczające nowe tory.. po co więc właściwie wyrywać to z niszowości ? Żeby sprofanować i pozbawić wartości ? To jest właśnie problem współczesnej sztuki - krzyż w urynie wystawiony w galerii szokuje. Ale wystarczy wynieść ten sam krzyż na rynek, i spokojnie poczekać, aż protestującym znudzi się pikietowanie - i straci on jakiekolwiek znaczenie. Trzeba więc wymyślić coś jeszcze bardziej szokującego, żeby znowu podniosło się larum, żeby ludzi " poruszyć " - i to coś, oczywiście, także podzieli losy tego pierwszego, zapewne jeszcze szybciej. To dlatego współczesna sztuka jest tak nietrwała. Nastawiona na szybkie i duże poruszenie, i równie szybkie zapomnienie. Kultura doznań w pełnej krasie.

Cytat:
Tak, szczególnie kiedy postanowili zanieść swoje przesłanie światu, np. do Wietnamu...


Europa ma w " niesieniu przesłania " jeszcze większe i bogatsze tradycje, a akurat w Wietnamie Amerykanie przeciwstawiali się innemu świetlistemu przesłaniu dla narodów, wymyślonemu właśnie w Europie..

Cytat:
Bo libertarianizm to duża pomyłka myśli politycznej, a w tym wypadku ekonomicznej.


Ale już nie światopoglądowej ? Ciekawe dlaczego ? Tak się kiedyś cieszyłeś, że " nareszcie jest wolność " - no więc dlaczego tu wolność jest be, a gdzie indziej jest ok ?

Cytat:
Co do tej postępowości, podstawowym instytutem hamowania rozwoju rasy ludzkiej jest Watykan


Jeżeli za rozwój uważasz systematyczny i postępujący upadek wszystkiego, co od początku ludzkości ludzie uważali za " ludzkie " ( poczynając w ogóle od wyodrębnienia gatunku ludzkiego jako wyjątkowego elementu przyrody ), to zgoda.

Cytat:
Rozumiem, że państwo Izrael uważasz za ustabilizowaną oazę obywatelskości świetnie ulokowaną w sferze zewnętrznego systemu politycznego, a Polskę za silną demokrację zbudowaną na kanwie idei mesjanizmu...


Nie ma żadnej analogii. Ani Polska, ani współczesne państwo Izrael nie zostały zbudowane na idei mesjanizmu.

Cytat:
jesteśmy tym, czym jesteśmy


Ja nie mam zastrzeżeń do tego, czym jestem, jeżeli mówimy o byciu Polakiem ( bycia Europejczykiem we współczesnej Europie odmawiam ). Podobnie jednak jak zapewne Wy, także i ja nie mam problemu z odczuwaniem przywiązania do czegoś, czym nie jestem.

Cytat:
mecenat od zawsze był i jest potrzebny, a mecenasem jest ten, kto ma pieniądze - władca, papież czy biznesmen, co za różnica? ten, kto płaci, stawia warunki


Słusznie, różnica tkwi właśnie w tychże warunkach.

Aha, przepraszam, ale cały czas idea jakiejś " KOMISJI ", która miałaby orzekać o moim dziele napawa mnie przerażeniem, i nie potrafię się od tego wyzwolić..


Ostatnio zmieniony przez Johnny99 dnia Śro 10:04, 11 Lut 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady
amoureuse de Paname


Dołączył: 02 Paź 2005
Posty: 14176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Paname

PostWysłany: Śro 11:37, 11 Lut 2009    Temat postu:

A ja poważnie odpowiedziałam.


Nie chodzi o wyrywanie z niszowości, chodzi o samą możliwość zaistnienia. Najbardziej niszowy jest film, który nigdy nie powstał, taki był niszowy (w Hollywood krążą legendy o wielkich niezrealizowanych scenariuszach). Albo zespół, który nigdy nie wyszedł z garażu. Nikt go nie słyszał poza sąsiadami - so indie! Malarz namaluje pięć ambitnych obrazów za własne pieniądze, ale w końcu przerzuci się na malowanie płotów, bo inaczej umrze z głodu. I nie chodzi o promowanie kontrowersji. Te obrazy mogą nie przebijać się właśnie dlatego, że nie są kontrowersyjne. O papieżu przygniecionym meteorytem czy stacją Mir, czy co to tam było, ktoś z pewnością napisze. Ale dym po takiej aferze szybko się rozwieje. Dla mnie to nie jest sztuka. A bohomazami tego malarza może się zachwycić następne pokolenie. Czy każdy 'prawdziwy artysta' musi przymierać głodem jak Norwid? Może jednak warto zapewnić mu pełną miskę, żeby nam jeszcze trochę potworzył.


Wiesz, większość Amerykanów pochodzi z Europy i zaniosła do Ameryki zarówno europejskie wady, jak i zalety. Rzecz w tym, jaki z tego zrobili użytek.


Nie bój żaby Smile Takie właśnie komisje czy instytuty, jak zwał tak zwał, dotujące z państwowej kasy ciekawe projekty filmowe działają w wielu krajach. Europejskie kino za miedzą ma się nieźle (mimo inwazji barbarzyńców z Hollywood - joke), a nasze? Bez komentarza.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piotr
the man who would be king


Dołączył: 19 Paź 2006
Posty: 884
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 12:45, 11 Lut 2009    Temat postu:

Wczoraj nie miałem czasu że by tego wszystkiego przeczytać teraz przeczytałem. I proszę was PRZESTAŃCIE ! Bo mi temat zniszczycie ;]

Przenieście dyskusje do Ameryka Vs Anglia albo przenieście się do jakiegoś działu politycznego.

Ale za nim to zrobicie ....
Powiem tak, wydaje mi się że porównywanie Stanów zjednoczonych do całej Europy jest bezsensowne. Po pierwsze albo porównujecie kraje (np. Anglia i USA) albo kontynenty: Ameryka Północna i Europa. Mam nadzieje że tak robicie ale odczuwam wrażenie że jednak nie. Po drugie to wygląda trochę jak walka PO z PIS jeśli mówimy o Anglii i USA. Te kraje są bardzo ściśle ze sobą powiązane. I mają duży wpływ na siebie i na nas jeśli chodzi o popkulturę. Ogólnie jak dla mnie takie porównywania są beznadziejne. Nigdy nie bawiłem w coś takiego no chyba że muzyczne. Ale w szerszym kontekście tutaj wypada to trochę śmieszne.

Ciumok napisał:
Amerykanie są prymitywnym, zepsutym społeczeństwem o największym stopniu nierówności społecznych, większym niż w dawnych imperiach kolonialnych. Są okropnie egocentryczni i niepostępowi. Mają w wielu stanach legalną karę śmierci, słabszą muzykę i gorszą literaturę....


"Słabsza muzyka" - Nie pisz czegoś takiego że mają słabszą muzykę. Mają tak samą dobrą muzykę co w Europie. A moim skromnym zdaniem lepszą. Spójrz na ostatnie dziesięciolecie i łatwo można zobaczyć że rewelacyjne płyty pochodzą właśnie z Ameryki (ale z stamtąd zawsze pochodziły rewelacyjne płyty). W Europie w ciągu ostatnich prawie 10 lat jedynie starzy wyjadacze jeszcze potrafili wygrzebać coś ciekawego np na Wyspach. Mówię tu o Radiohead i Blur czy choćby moim awatarze. A po za nimi w całej dekadzie na Wyspach nie powstał ani jeden zespół który nagrałby album który mógłby się mierzyć z dokonaniami amerykańskiej sceny. Album ,który trzymał by cały czas dobry poziom. Chyba że ty znasz taki zespół albo takiego artystę? Tylko nie wymieniaj mi proszę Klaxons, Franz Ferdinand itp.


"Gorszą literaturę" - Myślę że ich literatura jest bardziej znana od angielskiej. I wiele tych znanych tytułów to dla mnie rewelacyjne książki. Wystarczy spojrzeć choćby na tych popularniejszych autorów Hemingway,Allan Poe, Bukowski, King czy Capote. W samej amerykańskiej kinematografii można zobaczyć na podstawie ilu rewelacyjnych książek powstały rewelacyjne filmy. Angielska literatura pewnie jest bardziej rozwinięta bogatsza ma dłuższą historię. To jednak tylko chyba Szekspir jest mi jakoś jedynie znany. Jak coś to mnie oświeć.


Ciumok napisał:
No wiesz, z taką nazwą Twojego zespołu...Very Happy


Oh dużo opowiadać. Pewnie się będziesz śmiał ale opowiem...

Powiem tak w tamtym czasie, musieliśmy szybko wymyślić jakąś nazwę dla zespołu, ponieważ zbliżał się nasz pierwszy koncert. Koncert do którego tak naprawdę nie byliśmy przygotowani i pewni. Tak naprawdę wokalista na to naciskał i z pomocą dobrego znajomego ustalił datę no i nie mieliśmy wyboru. Uważał że najlepiej stawiać jakieś większe kroki po za próbą bo dzięki nim będziemy widzieć swoje błędy i się rozwijać - miał tu niewątpliwie racje. Nie wiem czemu w tamtym okresie się temu tak sprzeciwialiśmy być może przez nieśmiałość i brak pewności... Tylko też problem leżał i leży nadal ze sprzętem i kasą. Ale mniejsze o to ...
Do koncertu było dużo czas bo równe dwa miesiące. I w sumie nie martwiliśmy tyle co utworami (choć w tamtym okresie nie było ich wiele bo zaledwie 4), co nazwą. To że większość początkujących zespołów słucha The Stone Roses i to właśnie ten zespół często był powodem powstawania kapel nie trzeba mówić. W tamtym okresie też nie którzy z nas zasłuchiwali się w TSR. Ale za nim zdecydowaliśmy się wybrać ich tytuł utworu jako nazwę zespołu. Przeszliśmy chyba przez 100 tytułów. Nie ukrywam że przez bezradność robiliśmy sobie też jaja np. wymyślaliśmy takie nazwy jak Wzwód Górnika , NIXON FOR PRESIDENT, The Kachallots czy The Bubins & madafaka Gonzo ;]
Elephant Stone było na tej liście ale nie mieliśmy żadnych powodów żeby wybrać tą nazwę. Ale tak naprawdę dzięki przyjaciółce stwierdziłem że to dobra nazwa dla zespołu. Choć nie którym trudno było się z początku do niej przyczaić (woleliśmy polską nazwę) To jednak w tamtym okresie Elephant Stone pasowało chyba do nas idealnie. Było w tej nazwie coś mocnego i łatwo wpadającego w ucho (od razu dało słuchaczowi na myśl że będzie to coś gitarowego). Po za tym w tamtym czasie żadnej głębszej filozofii nie odczytywaliśmy z tej nazwy. Po prostu dla nas te dwa słowa dobrze brzmiały. A że w naszej muzyce nie ma nic szczególnie brytyjskiego to już wyszedł taki paradoks. Choć nie którzy z nas nie ukrywają inspiracje brytyjskim zespołami (Ride,My Bloody Valentine czy Radiohead). To tak naprawdę nie kładziemy dużego nacisku na tą scenę. Co prawda z początku próbowaliśmy coś tam grać jakiś madchaster czy britpop. Ale za przeproszeniem nam to nie wychodziło i wyglądało żałośnie. Dopiero po jakimś czasie zaczęliśmy się kierować swoimi emocjami i inspiracjami. Po za tym Elephant Stone dla mnie brzmi bardziej indyjską niż brytyjsko. Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Johnny99
Killamangiro


Dołączył: 22 Sie 2007
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 13:38, 11 Lut 2009    Temat postu:

Cytat:
Czy każdy 'prawdziwy artysta' musi przymierać głodem jak Norwid? Może jednak warto zapewnić mu pełną miskę, żeby nam jeszcze trochę potworzył.


Problem w tym, że nie ma darmowych obiadów. Choćby nie wiem jak tolerancyjny był sponsor, jeżeli płaci artyście, artysta staje się jego quasi-pracownikiem, i od niego się uzależnia. Bardziej, mniej, ale jednak. Po drugie - nie jest powiedziane, że artysta musi utrzymywać się ze swojej twórczości. I, wbrew twierdzeniom wielu artystów, wcale nie ma do tego prawa. Nie jest wcale powiedziane, że powinien istnieć zawód " artysta ", i że zrobiłoby to dobrze sztuce. Raczej przeciwnie - kiedy sztuka staje się zawodem jak każdy inny, natychmiast zniża się do takiego właśnie poziomu. Tak właśnie powstaje sztuka użytkowa - ludzie potrzebują butów i piosenek, więc pracę mają szewcy i piosenkarze. To jest rzemiosło, a nie sztuka. Moim zdaniem idealną sytuacją byłoby, gdyby artyści zarabiali na życie normalną pracą, a po godzinach tworzyli całkowicie bezinteresownie. Ewentualnie, jak Bach, w dzień zarabiać na twórczości użytkowej, i dzięki temu w nocy móc tworzyć dla własnej satysfakcji. Owszem, tworzyliby mniej - ale może lepiej ? Jest raczej oczywiste, że twórczość " hurtowa " ma mniejszą wartość, niż twórczość " detaliczna ". I wtedy zarabialiby znacznie więcej u prywatnych sponsorów, niż dostaliby od państwa.

Cytat:
barbarzyńców z Hollywood


To jest właśnie to, o czym pisałem - my: salon, oni: barbarzyńcy Very Happy


Ostatnio zmieniony przez Johnny99 dnia Śro 13:38, 11 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady
amoureuse de Paname


Dołączył: 02 Paź 2005
Posty: 14176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Paname

PostWysłany: Śro 15:36, 11 Lut 2009    Temat postu:

Chodzi nie tyle o utrzymywanie artysty, co promocję albo parę groszy na początek, żeby mógł zrealizować swój projekt, pokazać go, stanąć na nogi, wyrobić sobie nazwisko. Państwo nie zatrudnia artystów na etatach.

Wydaje mi się, że do tego właśnie dążył człowiek tworząc sztukę - żeby z hobby uprawianego po polowaniu stała się czymś, z czego można żyć. Pierwszym zawodowym poetą był Simonides z Keos, żył na przełomie VI i V w. p.n.e. Dlaczego mógł się utrzymać z samej twórczości? By był tak dobry w tym co robił. Z amatorsko, po godzinach uprawianą twórczością jest tak samo jak z amatorskim sportem - sprawdzało się to w starożytności, a dziś to tylko mrzonki.



Piotrze, słyszałeś o takich kolesiach jak Chaucer, Marlowe, Richardson, Milton, Byron, Dickens, Orwell - na przykład?


Ostatnio zmieniony przez Lady dnia Śro 15:37, 11 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Johnny99
Killamangiro


Dołączył: 22 Sie 2007
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 16:40, 11 Lut 2009    Temat postu:

Cytat:
Z amatorsko, po godzinach uprawianą twórczością jest tak samo jak z amatorskim sportem - sprawdzało się to w starożytności, a dziś to tylko mrzonki.


Sam bym lepszej analogii nie wymyślił ! I przez to sport powoli z pięknej idei zamienia się w rywalizację naładowanych sterydami monstrów, którzy muszą startować i bić rekordy, by szychy mogły zarabiać na reklamach. I od razu warto wspomnieć, że w czasach tzw. realnego socjalizmu, gdy sport finansowało państwo, było dokładnie tak samo. Jedyną szansą, w moim przekonaniu, na uratowanie sportu byłby właśnie powrót do amatorstwa. Byłby - bo jest, niestety, jak słusznie zauważyłaś, niemożliwy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady
amoureuse de Paname


Dołączył: 02 Paź 2005
Posty: 14176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Paname

PostWysłany: Śro 19:25, 11 Lut 2009    Temat postu:

Tak, tylko że nie istnieje coś takiego jak sztuczne wspomaganie artysty, żeby tworzył rzeczy lepsze. Najedzony nie stanie się automatycznie geniuszem, jednak nie umrze z głodu i będzie tworzył. Może artysta głodny jest o wiele bardziej płodny, ale za to artysta martwy nie płodzi wcale.

Edit: Zapomniałam napisać o jednej ważnej rzeczy. Uważam, że tworzenie wymaga całkowitego poświęcenia się sztuce. Takie rzeczy jak praca zarobkowa czy wychowywanie dzieci raczej przeszkadzają tworzeniu. Historia zna wielu artystów, którzy przez całe życie musieli kraść czas, żeby móc tworzyć, wielu z nich przez to nie dokończyło swojego dzieła. Przykłady: Jane Austen, J.R.R. Tolkien. Virginia Woolf napisała esej 'Własny pokój', którego tytuł mówi wszystko o tym, czego kobieta potrzebuje do pisania. Oczywiście dziś wielu artystów uprawia jakiś zawód tylko w celu utrzymania się, ale nie zmienia to faktu, że zawsze przeszkadza to ich sztuce.



Sorry, Johnny, ale jako wróg postępu musisz pogodzić się z tym, że jest nieunikniony.


Ostatnio zmieniony przez Lady dnia Śro 22:15, 11 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piotr
the man who would be king


Dołączył: 19 Paź 2006
Posty: 884
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 19:49, 11 Lut 2009    Temat postu:

Lady napisał:

Piotrze, słyszałeś o takich kolesiach jak Chaucer, Marlowe, Richardson, Milton, Byron, Dickens, Orwell - na przykład?


Oczywiście słyszałem, zareagowałem po prostu trochę nerwową przez ten antyamerykański pogląd Ciumoka we wszystkich możliwych sferach. Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ciumok
członek rady nadzorczej


Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 8075
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 20:27, 11 Lut 2009    Temat postu:

Cytat:
Ale już nie światopoglądowej ? Ciekawe dlaczego ? Tak się kiedyś cieszyłeś, że " nareszcie jest wolność " - no więc dlaczego tu wolność jest be, a gdzie indziej jest ok?


Gdybyś starał się cokolwiek wyciągnąć z moich wszystkich wypowiedzi, to trafiłbyś na sytuację dyskusji Michnika i Cohn-Bendita, którą przywoływałem. Ten drugi mówił o tym, że wolność musi być nieograniczona, a pierwszy mu przeczył, że ograniczenia muszą być zawsze. Inaczej bylibyśmy poddani tylko i wyłącznie prawu naturalnemu. W prymitywny sposób łączysz poglądy demokratyczne z libertarianizmem.

Cytat:
Jeżeli za rozwój uważasz systematyczny i postępujący upadek wszystkiego, co od początku ludzkości ludzie uważali za " ludzkie " ( poczynając w ogóle od wyodrębnienia gatunku ludzkiego jako wyjątkowego elementu przyrody ), to zgoda.


Chwała upadłym.

Cytat:
Nie ma żadnej analogii. Ani Polska, ani współczesne państwo Izrael nie zostały zbudowane na idei mesjanizmu.


Plątał, plątał i się zaplątał.

Cytat:
Aha, przepraszam, ale cały czas idea jakiejś " KOMISJI ", która miałaby orzekać o moim dziele napawa mnie przerażeniem, i nie potrafię się od tego wyzwolić..


Nazwałeś siebie konserwatystą proamerykańskim, a wizję zarządzania kulturą pojmujesz w infantylnie postsocjalistyczny sposób... Właściwie każda Twoja wypowiedź o kulturze w warstwie teoretycznej mogłaby się znaleźć na miejscu tej powyższej...Very Happy

(...)

Johny lubi się bawić w cytaty, to ma swoją ulubioną formę, co do Ciebie Piotrze:

Odeprę Twoje argumenty w ten sam sposób. Tylko nie mów mi, że Amerykanie nagrali wszystkie najlepsze płyty ostatniej dekady, bo się przekręcę. Radiohead bynajmniej nie stanowi o sile europejskiej muzyki, wtedy to byłaby porażka na 102 ze strony naszego kontynentu! Nie odnoś moich słów o literaturze do angielskiej, ja mówiłem o szeroko zakrojonej literaturze europejskiej. Nie deprecjonuję obu tych sztuk w wydaniu zza Atlantyku, ale uważam za mniej ciekawe i twórcze. Na miłość boską, ja też kocham Hemingwaya i szereg grup ze Stanów. Tylko Shakespeare? To nie moja wina, że w miejsce Byrona katowali Cię Słowackim, a Wilde'a nie czytałeś. Z mojej trójki osobistych faworytów (Camus, Gombrowicz, Coe) wszyscy są Europejczykami, ten ostatni akurat Anglikiem. Dla mnie brzmi kurewsko british, ale to nie moja wina, że brat od lat traktuje Iana Browna nabożną czcią. Ja sam wolę Happy Mondays, choć obu wykonawców wielbię.

Z racji osobistych zainteresowań, dalece wyżej oceniam także zachodnioeuropejski model życia politycznego. Amerykański jest bardzo ciekawy, ale wedle mojej subiektywnej opinii gorszy i na przestrzeni dziejów stał się mniej obywatelski.

(...)

Pisałem, czytając, o literaturze Lady pograła podobnie:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piotr
the man who would be king


Dołączył: 19 Paź 2006
Posty: 884
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 21:39, 11 Lut 2009    Temat postu:

Ja nie odebrałem z twojej wypowiedzi że kochasz szereg grup ze Stanów. Odczytałem tylko coś w stylu 'Ameryka ble' Natomiast źle odczytałem że mówisz tu o europejskich autorach a nie tylko angielskich. Ale zauważ że porównujesz te wszystkie kraje do jednego kraju wykluczając inne państwa Ameryki Północnej. Co jest dla mnie bezsensowne i o czym mówiłem wcześniej.Ale ok widzę że rozmawiam ze znawcą literatury ogólnoświatowej. Kłaniam się nisko i składam kwiaty mistrzu.
Co do muzyki. Tak! Wykonawcy z Ameryki nagrali najważniejsze płyty tej dekady i wciąż podtrzymuje to słowo. Możesz się przekręcić. Jak wszystkie serwisy internetowe zaczną robić podsumowania tej dekady. Nie zdziw się że w pierwszej 10 - płyt europejskich będzie niewiele. Jeśli już jakieś się pojawią to ja osobiście do nich zaliczam np. Kid A - Radiohead, Up - Petera Gabriela i Think Tank - Blur

[edit]
czekam na twoje typy


Ostatnio zmieniony przez Piotr dnia Śro 22:03, 11 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ciumok
członek rady nadzorczej


Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 8075
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 22:14, 11 Lut 2009    Temat postu:

Piotr napisał:
Ale ok widzę że rozmawiam ze znawcą literatury ogólnoświatowej. Kłaniam się nisko i składam kwiaty mistrzu.


O co Ci chodzi? Ja też mogę być złośliwy i ironizować z tekstu p.t. "nie znam niczego oprócz Shakespeare'a". To brzmi kretyńsko, a mimo tego nic nie mówię o składaniu kwiatów. To jest Twoja prywatna złośliwość. Nie podawaj argumentu, że biedna Ameryka jest skazana na porażkę wobec natłoku państw europejskich - to porównanie jest zasadne, bo państwa europejskie są ze sobą związane, politycznie, gospodarczo i kulturowo w dużo większy sposób niż pozostałe kraje Ameryki Północnej wobec USA. Kanada jest rzadko zaludniona, a pozostałe państwa są jeśli już, to przez USA zdominowane. Jakby tego było mało, punktem rozpoczęcia naszej dyskusji było porównanie europejskiej tożsamości z amerykańską, nie z brytyjską. To jasne, że UK dominuje nad muzyką Starego Kontynentu, ale chyba nie ma takiej hegemonii w sztuce jako takiej.

Nie słuchałem płyty "Up", "Kid A" to album, który w dyskografii Radiohead rzeczywiście uważam za najlepszy i toleruję go, ale wywyższanie go nad cały zestaw płyt z dekady budzi mój sprzeciw. Nie chcę mówić jakie są najwybitniejsze płyty, mogę przedstawiać tylko swoje opinie, bo inaczej pisać o muzyce raczej nie potrafię. Całkowicie popieram opinię o "Think Tank". Zresztą czego Ty ode mnie oczekujesz? Co, mam Ci porównywać płytę Franz Ferdinand do Animal Collective albo The Cooper Temple Clause do Trail of Dead? Powymieniać ulubione grupy, żebyś ocenił wiarygodność? Mój gust zasadniczo pozostaje niezgodny z opiniami polskich dziennikarzy muzycznych i tak jest od zawsze. Serwisy internetowe mają dziwną skłonność do lansowania płyt popowych, które raczej pasują na miano guilty pleasure albo nurtu ambient, który irytuje mnie jak mało co.

edit:

Nie napiszę Ci takiej listy. To zadanie albo dla dziennikarza muzycznego, albo na kilka dni przemyśleń. Zapraszam do lektury drugiego akapitu.


Ostatnio zmieniony przez Ciumok dnia Śro 22:21, 11 Lut 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady
amoureuse de Paname


Dołączył: 02 Paź 2005
Posty: 14176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Paname

PostWysłany: Śro 22:22, 11 Lut 2009    Temat postu:

Piotr napisał:
Lady napisał:

Piotrze, słyszałeś o takich kolesiach jak Chaucer, Marlowe, Richardson, Milton, Byron, Dickens, Orwell - na przykład?

Oczywiście słyszałem, zareagowałem po prostu trochę nerwową przez ten antyamerykański pogląd Ciumoka we wszystkich możliwych sferach. Wink

Ok Smile Lekcja pierwsza: nie przejmować się Ciumokiem. On najpierw rzuca granat, a dopiero potem tłumaczy motywy Wink


Wiesz, nie wydaje mi się, że mieliśmy mieć na myśli Amerykę w ogóle. Mówiąc o amerykańskiej mentalności mamy na myśli USA. Kanadę i Amerykę Łacińską zostawmy w spokoju, nie z nimi państwa europejskiej chcą rywalizować (zważywszy, że Meksyk jest mimo wszystko biedny, a Kanada formalnie nadal należy do Imperium Brytyjskiego).


Znacie to powiedzenie, że Nowy Jork leży w Europie? Jak myślicie, dlaczego? Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ciumok
członek rady nadzorczej


Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 8075
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 22:26, 11 Lut 2009    Temat postu:

Lady napisał:

Znacie to powiedzenie, że Nowy Jork leży w Europie?


Dokładnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Indie Rock & Stuff Strona Główna -> America, America Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 4 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin