Indie Rock & Stuff

Latia

mi chyba 'the difference between us', ale to pewnie przez wyróżniającą się piosenkowość.
z początku na 'horehound' też najbardziej lubiłam 'treat me like your mother', które dopiero z czasem ustąpiło miejsca '60 feet tall' i 'no hassle night'.

tak czy siak, niesamowicie wyczekuję szczególnie alison na żywo Smile

Holly Golightly

hm, ja też wyczekuję.

Jak dla mnie utwór-faworyt się zmienia, ostatnio męczę "I can't hear you".

To dobrze, chyba, bo można odkrywac po kolei i starcza na długo...

Holly Golightly

Hm, byłam zdziwiona, widząc TDW w OST do TWilight: Eclipse (Rolling in on a burning tire), a teraz słucham tego utworu i tak mi dziwnie jakoś.

Bo zły nie jest, tylko jakoś nie mogę myśli zebrac...

godfather

generalnie wampirze twory zawsze maja swietne [w najgorszym wypadk bardzo dobre] soundtracki, przynajmniej jesli chodzi o wykonawcow. wszystkie trzy czesci 'zmierzchu', no i serial 'true blood', ktorego ost sie ma na dniach ukazac, tam jest beck, screamin' jay hawkins... strach sie bac.

Latia

nataszka khan też się załapała na soundtrack do 3 części zmierzchu -.-

Holly Golightly

wiem, sountracki zawsze ściągam, wiem, że są dobre, tyle że mnie to TDW tam rozwaliło. Ale naprawdę nie wiem, czemu.

Przybędą im nowi fani, jak to w przypadku Muse jakiś czas temu było..., chociaż tyle ; )

godfather

na forum brmc po ukazaniu sie ost do drugiej czesci zmierzchu pojawili sie fani;]
najlepiej pamietam pania, ktora NIE lubila wampirow, bo wilkolaki rzadzily:D

Ciumok

s t r a s z n e

albo potwornie śmieszne;)

Holly Golightly

potwornie.

No, mówię, tutaj się też mogą pojawic, zresztą był już ktoś taki, o ile dobrze pamiętam.

godfather

wracajac do the dead weather: ja na ich miejscu tez nie dalbym 'zmierzchowi' najlepszego kawalka swiata, te nalezy oszczedzic na swoje plyty;] mysle, ze to dziala bardziej na zasadzie 'zajawki'. a potem ktos kupuje plyte i jest wow.

swoja droga, to sprytny zabieg promocyjny, zbierac od zespolow odrzuty i sprzedawac to jako soundtrack zlozony z 'niewydanymi wczesniej, premierowymi kawalkami'. szczwane to.

a muse z kolei, jak wiesc gminna niesie, to ulubiency pani autor ksiazkowej sagi, gdzies w ksiazce ponoc jest nawet koncert muse.

Ciumok

to ekscytujące. autorka jest radykalną mormonką, a bohaterowie jej powieści po raz pierwszy zbliżają się seksualnie dopiero na zakończenie cyklu i już wówczas płodzą potomka. słuchajcie Muse, rock to w końcu wentyl dla emocji młodzieży...

Holly Golightly

Gość

Ostatnio w kółko męczę "I can't hear you", ale z wersji koncertowej. Gdyby ktoś spytałby mi się, czy wolę "Horehound" czy "Sea of Cowards", to chyba nie potrafiłabym się zdecydować...
Wciąż nie potrafię sobie tego przebaczyć, że nie było mnie na tegorocznym Openerze :c