Indie Rock & Stuff

Ciumok

Co wy widzicie w tym metalu? Dla mnie to jest obciach, gwałcenie melodyjności, nurt totalnie bezideowy. Ani nie odnajdę tu młodzieńczego buntu, ani przejmujących tekstów o miłości, ani niczego zaangażowanego politycznie. Do tego jakieś posrane wyczucie estetyczne. Ja nie dostrzegam ani fajnych melodii, ani poezji, ani ideologii. Metal i reggae są tego pozbawione i dlatego najbardziej ich z wszystkiego nie cierpię. A zamiłowanie do fantastyki jest dla mnie oczywiste. Bo bardzo trudno jest nie otrzeć się o kicz w tym gatunku. Oczywiście, niektórym się to udaje, ale metalowcom już np. niestety nie.

I nie mówcie mi, że jestem ignorantem, poczytajcie sobie jak się tutaj jebie hip-hop.

Lady

Powiem tak: przeczytaj sobie mój post o fanach fantastyki, bo nie będę się powtarzać. Bzdura goni bzdurę. Prawdopodobnie nigdy w życiu nie słyszałeś metalu Wink

Ciumok

Podaj mi jakiś zajebisty kawałek, który spełnia jedno z moich kryteriów. I przekonaj do zmiany upodobań. Względem gitary i literatury.

x

posłuchaj sobie cover jeffa buckleya w wydaniu katatonii, jak i całą płytę - Last Fair Deal Gone Down, albo Gatheringu - najlepiej akustycznie czyli - Sleepy Buildings ( choć to nie brzmi metalowo). poza tym Suvenirs i Mandylion tego zespołu.

Johnny99

Ciumok, przede wszystkim - nie ma dobrych i złych gatunków muzycznych. Przynajmniej dla mnie. Są tylko lepsi i gorsi WYKONAWCY. Istnieją wybitni artyści hiphopowi, rockowi, popowi, jazzowi - i tak samo istnieją wybitni artyści metalowi. Zarazem, oczywiście, istnieją słabi hiphopowcy, rockowcy, popowcy, jazzowcy - i słabi metalowcy. Twierdzenie " cały metal to gówno " jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Niby dlaczego ? Ma tyle samo sensu, co twierdzenia " cały pop to gówno ", " cały hiphop to gówno ", " wszyscy Polacy to złodzieje " itd.

A po kolei:

Lady

Johnny odwalił za mnie całą robotę Smile

Posłuchaj The Gathering z Anneke van Giersbergen, Anathemy (na przykład Judgement), weź na warsztat dyskografię Metalliki, gdzie jest absolutnie WSZYSTKO, czego podobno w metalu nie znalazłeś. Chcesz konkretnych przykładów - widzimy się wieczorem na forum, to ci zarzucę.

x

u katatonii jest taka ładna idea :

She's got black hair
And she has got a black dress
She's pretending
That her life is a mess
But I cannot rest
With so many worries
I can't lie down
And say I am done

I live 'cause I need more light
I hope I can change today
She would never think of changing
Too much fucking emo,
it's false (I know)

; )

a poetyka(loooool - poezja of kurz)... no lol, przynajmniej w tym depresywnym metalu który znam i słuchałem i szanuję ( nie gotycki czy inny srydzki - nie lubię tej etykiety) jest serio mocno poetycka(masło maślane). ta muzyka strasznie na mnie wpłynęła i była...hym, można powiedzieć kamieniem milowym dla mnie, dla mnie emocjonalnego.

Lady

Taaak, poetyka jest mocno poetycka w depresywnym metalu Laughing

x

faux pax

aż zrobię edycję mojej wypowiedzi bo mnie boli Very Happy

Cherry

Lady

I popraw jeszcze depresywny na depresyjny Wink

Może być tak: teksty w utworach grup metalowych są silnie zmetaforyzowane i nasycone symbolami. Albo są bardzo liryczne - chociaż ten podany akurat ma w sobie tyle liryzmu co kaflowy piec.

Penny Lane

Ciumok

Świadomie mówię, że "metal to gówno". Bo go nie lubię, o różnych rzeczach mówię, że "to gówno" bo ich nie znoszę - choćby Wasz ulubiony Wojtek Cy, Vampire Weekend, reggae, pewne teorie polityczne i literatura Coehlo. To wszystko to jest dla mnie gówno. Metalliki nienawidzę z całego serca, zawsze mnie wkurwiało, że wszyscy moi rówieśnicy tego słuchali.

Co do zarzutu o posrane wyczucie estetyczne, sam sobie strzeliłeś samobója wstawiając to zdjęcie:P Kurwienie na Elżbietę II to domena innego gatunku muzycznego;)

W tych podgatunkach gdzie jest słyszalny wokal nic przejmującego nie usłyszałem. I nie mówcie, że muszę dokonać jakiejś dogłębnej analizy, żeby sobie wyrobić opinię. Czy ktoś z Was zapoznawał się wnikliwie z disco polo? Wątpię... Moje zdanie o muzyce metalowej wynika z tego, że słyszałem Metallicę, Testament, Slayera, Iron Maiden, parę jakichś grup tego pokroju (nie tam jakieś niszowe), raz na jakiś czas koledzy z klasy atakują mnie jakimś Vaderem czy innym Rootwaterem. W ogóle mnie to nie ciągnie, śmieszne wydaje mi się robienie czegoś tak brzydkiego instrumentom, śmieszą mnie długowłosi, zaniedbani mężczyźni, ich niedostrzegające własnej seksualności kobiety, wszystko to jest brudne, przetłuszczające się, mroczne i nawet bardziej komedowie niż depresyjne. Wkurwia mnie mentalność fanów, bicie się na koncertach zamiast odbierania muzyki... Ale co tu niby odbierać.

Jeśli masz ochotę na prowadzenie krucjaty, to wrzucaj takie zajebiste piosenki w jakimś rarze na rapidszerze. Jak to cudownie zabrzęczało Very Happy

Johnny99

robert